Forum www.skarbiecrpg.fora.pl Strona Główna www.skarbiecrpg.fora.pl
Forum graczy rpg (Warhammer Fantasy i Warhammer 40k)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zatoka Węża - interludium

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skarbiecrpg.fora.pl Strona Główna -> Kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jarek
Włóczykij



Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:15, 10 Kwi 2008    Temat postu: Zatoka Węża - interludium

Przez kilka dni które minęły od wydarzeń na opustoszałym frachtowcu załoga Atilli XIV wiele o nich nie rozmawiała:
• Jericus spędzał czas na piciu, rozpamiętując jak niewiele dzieliło go od śmierci oraz jak sprzedać z zyskiem trefny towar na którego kupno mocno się zapożyczył. Musiał spieniężyć towar jak najszybciej…
• Ramiel jako jedyny trzeźwo myślał – ktoś musiał przecież nanosić korekty w wyznaczonym kursie. Cokolwiek stało za wydarzeniami na statku nie ujawniło się, było skryte w cieniu. Nie wyjaśniona zagadka była dla niego szczególnie irytująca. Ktoś lub coś na początku bawiło się a następnie starało się zabić całą trójkę. Wewnętrzny głos w głębi jego duszy podpowiadał mu, że cała sprawa będzie miała jeszcze swój ciąg w niedalekiej przyszłości.
• Kai leżał nieprzytomny - gdy tylko zeszła adrenalina i przestały działać narkotyki rany po walce z serwitorami wywołały silną gorączkę i utratę przytomności a z jego czoła sączyła się żółta ciecz. Niestety nikt z nich nie znał się na leczeniu ran i poza znalezieniem mu czystego łóżka niewiele mogli mu pomóc.
Kiedy Jericus wszedł do sterówki i zadecydował o zmianie kursu na pobliską stację, Ramiel wyczuł że coś wisi w powietrzu. Ten podszedł do komputera i szybko wprowadził jakieś współrzędne.
J: Lecimy na pobliską stację kosmiczną, którą znam – może tam udzielą jakiejś pomocy Kaiowi – szkoda by się przekręcił nam chłop.
J: Stacja ta może nie najlepszej reputacji, ale jakże barwnej klienteli i mieszkańcach – nazywa się Zatoka Węża i jakiś czas temu mój stary druh prowadził tam niewielką spelunę.
Mimo, że zmiana kierunku wydłużała powrót o jakieś 3-4 dni, była konieczna.
***
Zatoka Węża. Zbudowana przez konsorcjum kilku średnich rozmiarów gildii górniczych przez trzystu laty podczas pierwszych wielkoskalowych prób eksploatacji Strefy Ognia jako stacja przeładunkowa i punkt zaopatrzenia operacji wydobywczych. Z bliżej nieznanych powodów stacja została sprzedana grupie tajemniczych inwestorów na czele których stał niejaki Wąż. Mimo dziesiątek opowieści i najdziwniejszych plotek nic konkretnego o tym człowieku nie wiadomo, oprócz tego że wciąż jest właścicielem stacji.
Obecnie jest ona ruchliwym portem i miejscem gdzie tysiące znużonych kopaniem w asteroidach górników wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze. Kwitnie tutaj również obrót mniej legalnymi towarami - od kradzionej rudy, przez seks-serwitory, porno, prochy, niewolników. Dodatkowo wielu przyjezdnych umila sobie czas rozrywkami w rodzaju brutalnych walk, hazardu czy ostrego picia.
Regulacje prawne, mimo iż oficjalnie obowiązują równie ściśle co na Wrotach, są tutaj traktowane nawet przez Arbitratorów dość swobodnie.
Pierwotna konstrukcja stacji została rozbudowana o szereg nowych struktur, wyposażona w spore przestrzenie hangarowe i ładownie, ale cały czas jest ciasnym, klaustrofobicznym latającym burdelem i kasynem. Ulice są wąskie, pełne ludzi, intensywnych woni i dzwięków. Poza zaspakajaniem potrzeb górników Zatoka Węża jest również węzłem komunikacyjnym i giełdą na której handluje się rudą (choć raczej w półhurtowej czy detalicznej skali), paliwem, częściami zamiennymi oraz informacjami.
***
Pomysł ze zboczeniem z trasy okazał się bardzo dobrym posunięciem. Po zadokowaniu na stacji Atilli XIV, Kai zaczął majaczyć –– któż mógł wiedzieć co znajdowało się na broni serwitorów… Nie mogąc znaleźć żadnego lekarza (w tych warunkach raczej konowała) który byłby w miarę trzeźwy, Ramiel wrócił na statek i usiadł koło rozgorączkowanego Kai’a. Położył mu rękę na czole i nagle poczuł jak zaczyna przez niego przepływać energia – nigdy dotąd nie czuł czegoś takiego, lecz czuł jak Kai odzyskuje siły. W ciągu paru sekund gorączka ustąpiła i ropa z rany przestała się sączyć… Wygląda na to że żaden konował nie będzie nawet potrzebny. Czyżby zdolności Ramiela mogły również leczyć? Hmmm… tym razem się udało...
W przeciągu kilku kolejnych godzin Kai na tyle odzyskał siły że był w stanie wstać z łóżka, jednak dalsze wycieczki nawet nie wchodziły w rachubę. Usiadł koło swych druhów w mesie, otwierając swoim nożem szturmowym puszkę z jedzeniem i rzucił półgębkiem:
K – dziękuję wam za pomoc - już mi lepiej. Możecie być pewni, że spłacę wam swój dług wdzięczności.
K - Słyszałem jak mówiliście o jakimś interesie do załatwienia. Ja niestety nadal nie czuję się całkowicie zdrowy – czuję wszystkie mięśnie, ale to dobrze, bo czuję że mam nadal wszystkie.
K - Jak będziecie na stacji to postarajcie się zorganizować parę butelczyn czegoś mocniejszego. Przed nami jest jeszcze długa podróż a nasza lodówka w sterówce jest już prawie pusta! Jak by coś się działo nadajcie wiadomość na częstotliwość statku.
***
Po załatwieniu formalności, Jericus wraz z Ramielem udali się do starego druha Jericusa z dawnych lat - Thavgara Shinetoopa, który prowadził dom uciech i hazardu - miejsce gdzie dość łatwo można upłynnić wódę, tytoń i drugi.
***
Lokal był jak zwykle pełen ludzi. Górnicy z planetoid, tanie dziwki, nieco miejscowych cwaniaków oraz różne persony które chciały pozostawać tak jak i wy w cieniu. Ramiel nie znając tego miejsca pilnował pleców Jericusa gdy przepychaliście się do baru, gdzie za kontuarem widać było zwalistą postać Thavgara. Ta spocona góra mięsa nie zmieniła się zbytnio od czasu gdy widziałeś ją ostatnio. Wielkie łapy błyskawicznie podawały drinki i butle z różnymi trunkami i szturchańcami poganiały pozostałych barmanów. Miło było zobaczyć po dwóch latach tę gębę.
Ich spojrzenia spotkały się. Na twarzy Thavgara wymalowało się zaskoczenie i coś jeszcze.
T - Jericus? Na Imperatora, co ty tutaj robisz? Przecież słyszałem że Dłonie...Cholera ryzykujesz pojawiając się tutaj.
5 minut później siedzieli w niewielkim pomieszczeniu na tyłach knajpy. Pomieszczenie może nie było luksusowe, ale można było w nim spokojnie porozmawiać. Wystrój stanowił jedynie bojler oraz jakieś rury. Pomieszczenie rozświetlała niewielka żółta lampa. Thavgar przytargał flaszkę i polał do trzech metalowych kubków.
T - Dobra Jericus, mów co chcesz i co to za pajac (wskazując na Ramiela)
J - Dzieciakiem się nie przejmuj Thavgar. To syn mojej przyrodniej siostry. Przybłęda i do tego niemowa, ale można na nim polegać. Jak lokal? Co u Zeldy? Ile to juz czasu... Staaareee dzieje...

Po kilku minutach rozmowa została urwana krótko przez Jericusa:
J - Mam towar Thavgar. Wóda, tytoń i coś ekstra, coś co pozwoli twoim gościom bardziej się zrelaksować, a tobie zrobić pare tronów. Dobijemy targu?
T – Tutejsza sytuacja się ostatnio zmieniła, Dłonie odebrały mi koncesje na handel takim towarem. Wolę z nimi nie ryzykować. Teraz prowadzi to niejaki Shelgon. To pierdolony skurwiel, chuj jakich mało. Mogę dać ci na niego namiary, ale ostrzegam to trefny koleś. Sam kupuję od niego szajs i jakoś wiąże koniec z końcem, ale te jebane Dłonie mają już pod swoją opieką pół tej cholernej stacji. Dopóki stary Wąż był bardziej aktywny trzymali się z dala od takich detalistów jak ja, ale teraz gdy Stary schował się pod jakimś kamieniem, czuja się tu panami. Mówię ci Jericus, źle się dzieje...
J -Czy może zszedłeś na dobra drogę? Czyżbyś bał się o swój tyłek? Rozumiem ze nie handlujesz z byle kim, ale od starego przyjaciela przecież kupisz. Nie mowie o wielkich ilościach, ot pare skrzyneczek. Zresztą dobrze na tym wyjdziesz cenowo. Towar jest od Św. Druzusa, wiec dla wiernych cenny są atrakcyjne. Na pewno nie zedre z Ciebie tak jak ten... Sheldon.. Zreszta kto będzie wiedział o transakcji. Wszystko zostanie miedzy nami. Wiesz ze ja dotrzymuję słowa, prawda Thavgar? Pamiętasz jak wyciągnąłem do Ciebie rękę i zamelinowałem na statku kiedy spalili ci pół lokalu? Powiedzmy ze teraz masz szanse spłacić dlug. To jak?
Thavgar podczas całej rozmowy był wyraźnie spięty. Gdy usłyszał z czym przychodzisz spojrzał raz jeszcze na Ramiela i oblizał nerwowo wargi.
***
"Pajac" przez cała rozmowę przyglądał się od niechcenia bojlerowi, jednostajnie stukając o metalowy kubek pustym magazynkiem po przeciwpancernych pociskach penetracyjnych kalibru .66
W pewnym momencie, gdy Jericus gadał z gospodarzem Ramiel poczuł znajomy szum w głowie. W promieniu kilkunastu metrów ktoś zaczerpnął i to dość głęboko z Osnowy. Obawa przed utratą kontroli nad wydarzeniami w realnym świecie powstrzymała go jednak przed zanurzeniem w głębiny osnowy. W tym samym momencie inna część umysłu, ta leżąca tuż przy podświadomości, zrozumiała, że jeżeli relatywnie słaby psyker wykrył prawdopodobnie Deltę-telepatę, to pytanie czy on nie wykrył Ramiela? Być może nawet wykrył go i zlokalizował...
Trzeba działać pomyślał Ramiel - wstrzymał oddech i zamarł w bezruchu, do momentu aż zsiniał na twarzy. Przez swój vox-induktor za pomocą myśli przekazał głośne pierdnięcie do komunikatora Jericusa, majac nadzieję, że ten zorientuje przesłanie Ramiela.
Po schowaniu pustego magazynka do kieszeni, Ramiel przyjmując minę cierpiennika wstał, wskazał na brzuch i udał się w kierunku drzwi prowadzących do łazienki.
Po dotarciu na miejsce rozparł się na klapie uświnionego kibla i włączył swoją słuchawkę, która miała dostarczyć mi informacji z przebiegu rozmowy Jericusa ze swym kompanem z dawnych czasów. Co za szajs pomyślał Ramiel – kosztuje niewiadomo jakie pieniądze lecz nie działa nawet z kilku metrów. Cóż, trzeba będzie zanurzyć się na chwilę w osnowie…
„Czyżby znowu silne, ruchome źródło lokalnych zaburzeń w osnowie? Niewątpliwie zaburzenia te pochodzą z wewnątrz knajpy. Na ile jest w stanie ocenić całe zdarzenie przepływ energii jest nierówny i chaotyczny. Ciężko ocenić, czy to wina otoczenia czy też braku kontroli nad mocą osoby która się w knajpie znajduje.”
***
T: Kurwa, Jericus. Pamiętam. Jestem może wielki ale nie głupi i nigdy nie zapomnę o tym co wtedy dla mnie zrobiłeś. Ale sprawa jest poważna.
T: Ponoć Dłonie maja na stacji nowego egzekutora, to jakiś jebany mózgowiec-telepata. Jak się zorientują że się tutaj kręcisz załatwią cię na cacy, razem z twoim kuzynkiem o słabym pęcherzu. Wiesz przecież że masz zakaz wjazdu na ich teren – Jericus poznał ten ton – Thavgar nie żartował a może nawet czegoś się bał.
T: Słuchaj, zróbmy to tak. Wyśle do ciebie mojego zaufanego człowieka, spotka się z tobą w tym zaułku w którym kiedyś za dawnych czasów obracaliśmy te laski z Scintilli. Jest to niedaleko doków - łatwo będzie ci donieść tam towar. Całość poleci z górnikami do Ognia i nie będzie śladów na stacji po twoim towarze. To wszytko co mogę dla ciebie zrobić. Naprawdę się ciesze że żyjesz, wiesz różne opowieści krążyły po Zatoce...
J: Takim Cie lubie brachu. Kiedy mam się spodziewać posłańca?
***
W klubie nadajnik Ramiela wyłapał jedynie kilka strzępków informacji: "…maja na stacji nowego egzekutora, to jakiś jebany mózgowiec-telepata…”, „…Jak się zorientują że się tutaj kręcisz załatwią cię na cacy, razem z twoim kuzynkiem o słabym pęcherzu…".
Ramiel przeszedł przez spelunę do baru, zamówił „coś niskotoksycznego” i po chwili udał się w kierunku pokoju. Bezskutecznie – nie był w stanie zlokalizować położenia Delty.
***
Po powrocie do pokoju Ramiel bezceremonialnie podsuną dataslate’a Jericusowi i napisał: "Powiedz Twojemu przyjacielowi, że już mi lepiej. Grzybki mi zaszkodziły. I przeproś za mnie. W pobliżu jest psyker, silny jak cholera, ale jednocześnie nieułożony, może niesankcjonowany. Uważaj na to co artykułujesz w myślach. GDY MÓWISZ, MYŚL O INNYM ZNACZENIU SWOICH SŁÓW."
Następnie Ramiel na chwilę opadł na krzesło i oddał się wyliczeniom:
"66 throne'ów z podziału, 40 od Kai'a, 40 za granat, 10 za quilted vest, 77 za miesiąc pracy, w sumie 233. Flak Jacket i Flak Helmet to razem 105th. Zostaje 128. Trzy magazynki przeciwpancernych to 15. Zostaje 113. Poprawienie spłonki u rusznikarza, żeby się więcej nie zacinała 100. Zostaje 13. Jeden granat przeciwpiechotny 10, Zostaje 3. Słabo. Policzmy jeszcze raz..."
***
Kilka sekund później wszyscy usłyszeli stłumiony przez ściany, ale rozpoznawalny dzwięk boltera. rakietowo napędzane, wybuchowe pociski trudno było pomylić z czymkolwiek innym. Chwilę później usłyszeli wrzask. Nim zdąrzyli zareagować, potężna siła wwierciła się w ich umysły nakazując im rzucić się na ziemi i wypuszczając wszystkie trzymane przedmioty w rękach. I pozostać tak bez ruchu. Przez chwilę Ramiel pozostał jako jedyny w pomieszczeniu na nogach, ale kolejne uderzenie woli zmusiło i jego do posłuszeństwa.
Po chwili poczuliście jeszcze jedno - złośliwe i okrutne polecenie; "uderzaj głowa w ziemię!... MOCNO!"
Byliście zbyt słabi aby walczyć z tym poleceniem. Gdzieś za ścianami rozległy się kolejne strzały, ale krzyków już nie było. Słychać było tylko głuchy, rytmiczny dźwięk. Jakby dziesiątki ludzi uderzało głowami w metal podłogi. W tle trwała egzekucja.
Dopiero po pewnym czasie, przez potworny ból głowy przebiła się cisza panująca dookoła. Z podłogi jęcząc powoli zbierał się Thavgar. Wszyscy w niewielkim pokoiku mieli liczne lecz powierzchowne ozaki, że dobrze przyłożyli się do polecenia wwiercającego się w ich umysł - wyglądali okropnie. Krwawiące nosy, obite oczy, popękane wargi. Prawdopodobnie żadnych trwałych szkód nie doznaliście, ale głowy zdawały się eksplodować od bólu. Zataczając się z bólu weszli do głównego pomieszczenia baru.
***
Cała knajpa wyglądała jak rzeźnia. Na podłodze leżeli porozrywani strzałami z boltera z niewielkiej odległości ludzie, obok których leżeli lub z wolna podnosili się inni - ochlapani ich krwią i innymi płynami ustrojowymi. Część z nich jęczała trzymając się za głowy inni niczym pijani zataczali się nieprzytomnie. Wyglądało to okropnie.
Thavgar spojrzał na Jericusa i jego towarzysza i wyszeptał przez zęby: Idźcie stąd. Nasza umowa jest wciąż ważna, ale proszę Jericus, więcej tu nie wracaj...
Sam ruszył w środek zniszczenia wywołanego przez psykera. Widać było że jest załamany.
***
Kapitanie, możemy mieć ogon rzekł Ramiel, niedbale oglądając się za siebie. Psyker którego wykryłem mógł mnie zlokalizować. Wskaż mi jakieś względnie spokojne miejsce w pewnej odległości od doku i miejsca spotkania, włącz micro-bead i poczekaj w okolicy. Zrobimy zasadzkę. Spróbuję podejść do jakiegoś obcego statku i zmylić trop. Po godzinie, jeśli nic się nie stanie, finalizuj transakcję. Ja wchodzę na statek dopiero gdy wszystko będzie już załatwione.
Jak dobrze że transponder mojego statku pokazuje inna niż prawdziwą tożsamość. Trzeba dobić interesu i odlatywać stad czym prędzej.
***
Kai widząc swoich towarzyszy w mesie zrobił duże oczy, jednak oni nie mogli tego zauważyć, gdyż były całkowicie zasłonięte przez photo-visory w kształcie okularów spawalniczych. Jedyną widoczną oznaką zdziwienia była kilkusekundowa przerwa w czyszczeniu Arii – jego monomiecza dobrej jakości, który przed kilku latami otrzymał od Kapitana oddziału Space Wolfes.
K: Wystarczy że spuszczę was na chwilę z oczu i od razu pakujecie się w jakiś syf. Co się stało…
***
Transakcję udało się przeprowadzić bez dalszych przygód. Po sfinalizowaniu transakcji Atilla wraz z załogą opuściła Zatokę.
***
Siedząc w mesie Ramiel przygląda się od niechcenia liczeniu, jednostajnie uzyskanych za towar przez Jericusa, stukając o metalowy kubek pustym magazynkiem po przeciwpancernych pociskach penetracyjnych kalibru .66 - tych, które wystrzelił by ratować skórę Kaiowi i Jericusowi.
Stuk. Stuk…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jarek dnia Czw 10:16, 10 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gajos
Zwiadowca



Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:44, 10 Kwi 2008    Temat postu:

super Jarek, bardzo dziękujęSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skarbiecrpg.fora.pl Strona Główna -> Kampania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin